Przez przypadek trafiłam na jeden z odcinków ' Pascala po polsku' i musiałam też zrobić własne batoniki. Trochę czasu upłynęło zanim się za nie zabrałam i cieszę się, że w końcu je upiekłam, bo naprawdę warto.
Link do przepisu na zdjęciu.
To jeden z przepisów prostych jak drut :)
Ja pomieszałam mąkę pszenną z orkiszową. Potem okazało się, że zamiast 160 g wsypałam jakieś 400g mąki :) Ale to jest tak, jak się używa elektronicznej wagi, a ja jestem tradycjonalistką i dociera do mnie jednak normalna waga :)
Nie trzymając się zatem przepisu do końca i miar wagowych, tam gdzie jest 50 g, wrzuciłam garść, jeśli jest napisane 100g, wrzucałam po dwie garści :)
Jeśli jest mąka i jajka, ciasto nie może się nie udać :) I pomimo misz maszu jaki zrobiłam w misce, udało się :)
Piekłam przez 50 minut w 160, 170 stopniach.
Jeśli chodzi o bakalie - wrzuciłam to, co miałam pod ręką - żurawinę, migdały ( nie obierałam ich ze skórki i to nieprawda, że nieobrane dodają gorzkiego smaku wypiekom ), imbir karmelizowany, słonecznik, rodzynki, żurawinę i skórkę pomarańczową.
Z marchewki zrobiłam sok i wykorzystałam wióry, które zostały w pojemniku ( mam jedno - ślimakową wyciskarkę ).
Jeśli ktoś nie przepada za bakaliami, może je ominąć i spokojnie ograniczyć się do marchewki. Taką wersję też mam ochotę zrobić.
Nie lubicie ograniczeń i macie lewe ręce do wypieków, to ten przepis jest Was :)
Smacznego !! Ewa