piątek, 19 lipca 2013

Jajecznica nie musi być nudna

Jajecznica w naszej rodzinie ma kilka odmian.

1. Klasyczna: masło, cebula, boczek ( opcjonalnie ), dwa jajka i dwie kromki chleba - jajecznica prosto  z talerza mi nie smakuje, a akurat ta ilość w zupełności mi wystarcza, zwłaszcza na ranem





2. Babcina w wersji hardcore: cebulę podsmażamy na mieszance oleju z masłem, ma być brązowa. Sypiemy sól - ilością ma przewyższać zasolenie w Bałtyku.

Na mały ogniu mieszamy jajka, w końcowej fazie mają przypominać nie do końca ścięte gluty.

Taką jajecznicą zajadałam się nieraz 3 poranki pod rząd. Do babci jechało się m.in właśnie na jajecznicę. Tylko raz udało mi się przyrządzić podobną w smaku ale się nie poddaję :)



3. Studencka: zajadałam się nią, kiedy jeździłam na zajęcia na 7.30 a wstawałam przed czwartą nad ranem, wtedy smakowała najlepiej - z grzankami i kiszoną kapustą, które mieszałam  z jajkami i cebulą.

4. Tatowa: cebulę z pokrojoną w plasterki parówką wrzucamy na masło; gdy obie nabiorą brązowego koloru wyciskamy ketchup i dodajemy jajka.


Wszystkie wersje dobrze smakują z posiekanym szczypiorkiem, świeżymi lub suszonymi ziołami.

Nieodłącznym dodatkiem oprócz soli jest pieprz. Sól często jednak zastępuję kuminem, kurkumą lub zielem małgorzatki. 


Smacznego !!! Ewa 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz